Lakier ma swoje wady, jak każdy inny. Przy tym ścierają się końcówki. Bardzo. Następnego dnia miałam już białe końcówki :( Ale mimo tego kolor jest przeboski, lakier schnie w miarę szybko a wystarczą dwie warstwy :)
A ze spraw innych.. W KOŃCU dorwałam limitki Original Source :) i dwa inne drobiazgi.. :D
No to będzie tak. Oczywista oczywistość żele Original Source. Dwie truskawki i mięta. Jedyne co w żelach mi się mniej podoba niż w tych poprzednich, to zakrętka. Denko nie ma takiego stopera, żeby żel nie wypływał, tylko normalne "wyjście". Dla przyzwyczajonych - można się oblać, uwaga :)
Ale z zakupu zadowolona jestem bardzo, szczególnie że czaiłam się na nie od tygodnia. :D
Dalsze zakupy to mus do ciała Farmona. Czaiłam się i czaiłam na kosmetyki o tym zapachu, ale nigdzie nie było. Dzisiaj w Naturze zobaczyłam ten mus i musiałam go kupić :)
Pomimo tego, że zapach jest dość sztuczny, jest to chyba jeden z nielicznych kosmetyków dostępnych dla mojej kieszeni, który ponoć ma w sobie coś z banana :D Mi się zapach podoba. Więcej o nim wkrótce :)
Ostatnią rzeczą jest pędzelek do pudru z Essence:)
Same zakupy ostatnio..
Ja jutro muszę wybrać się na zakupy ;) Bardzo lubię kosmetyki do ciała Farmona.
OdpowiedzUsuńU mnie recenzja pudru firmy Joko ;)
oj ty rozrzutna kobieto :P
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam ten nowy miętowy żel z OS:)
OdpowiedzUsuńkocham OS ;) zapachy są obłędne;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Miałam ten mus z Farmony. Pomimo tego, że lubię słodkie i mdłe zapachy to po tym naprawdę mnie mdliło. Na początku zapach był Ok ale później okropny. Zużyłam z niemałym trudem ;)
OdpowiedzUsuń